czwartek, 11 października 2012

XIV

To miał być zwykły prysznic. Wszedłem do łazienki i zacząłem się powoli rozbierać, po czym wsunąłem się do kabiny prysznicowej i puściłem wodę. Nie myślałem, że komuś będzie chciało się tu przychodzić. A jednak poczułem czyjeś zimne dłonie wokół swego pasa. Nieco przestraszony obejrzałem się. To był Matthew, uśmiechnął się delikatnie.
-Mogę...? - zapytał cicho, bez cienia zażenowania, czy zakłopotania. Zarumieniłem się odrobinę, skinąłem głową na tak. Wtuliłem się w jego pierś, po moim ciele przeszedł dreszcz. Ciało chłopaka było zimne, ale mimo wszystko, przyjemnie było się tak przytulić. Nagość mi nie przeszkadzała, tylko trochę onieśmielała. Musnął ustami mój kark, przeszła mnie kolejna fala dreszczy. Zacisnąłem dłonie na jego ramionach, spojrzałem w jego oczy. Błyszczało w nich pożądanie. Pocałował  mnie delikatnie, a moje serce zabiło mocniej. Poczułem jak jego język chce się wsunąć do moich ust. Rozchyliłem więc wargi, delikatny pocałunek zaczął się zamieniać w pełen namiętności, pasji. Czemu nie protestowałem? Przecież byliśmy przyjaciółmi, wiedziałem o tym. I on też to wiedział... czy aż tak strasznie przypominałem mu Raymunda? Jednak oddawałem pocałunek, niewiele o tym wtedy myśląc. Zostałem przyparty do chłodnych kafelek, poczułem jak jego dłonie sunęły po moim torsie... gdy doszły do sutków, jęknąłem cicho w jego usta, wygiąłem się w łuk.
- Matt, nie powin... - zacząłem, ale reszta mych słów utonęła w jękach. Usta chłopaka objęły jednego z mych sutków i zaczęły go pieścić, ssać, jego język trącał go drażniąco. To było strasznie przyjemne, podniecające. Poczułem kumulujące się w podbrzuszu ciepło. Przestałem stawiać jakikolwiek opór, wsunąłem dłoń w jego miękkie włosy, a z moich ust ulatywały ciche jęki. Wargi mego przyjaciela w cudowny sposób zajmowały się moimi sutkami, dłonie błądziły po moim podbrzuszu i wewnętrznej stronie ud, masując je delikatnie, z wyczuciem. Moja męskość stała już gotowa do dalszej zabawy, którą on prowokował z uśmiechem. Przesunął językiem w dół mojego brzucha do podbrzusza i męskości, wsunął sobie w usta główkę i zaczął ssać... Jęknąłem głośniej, wypychając bioderka w jego stronę, potem poczułem w sobie jego palec. Cicho krzyknąłem i przygryzłem wargi, zaciskając się na nim mocno... czułem ból i przyjemność jednocześnie, przez co moje podniecenie było jeszcze większe. Palec zaczął się we mnie poruszać, by  przygotować mnie na coś znacznie większego. Po chwili doszedł drugi i wkrótce trzeci palec. Jęczałem głośno, zaciskałem się na nich miarowo poruszając biodrami. Ból ustępował miejsce czystej przyjemności.
- Chodź... - szepnął ochrypłym głosem Matt i usiadł na brodziku. Jego męskość również stała. Była duża, aż zwątpiłem, czy zmieści się we mnie. Przygryzłem wargę... usiadłem na jego kolanach, kładąc dłonie na jego ramionach, a on mnie podniósł delikatnie i wsunął we mnie główkę. Cicho krzyknąłem, zacisnąłem dłonie na ramionach.
- Ćśśś... spokojnie. - mruknął do mego ucha uspokajająco i polizał je, wchodząc do końca. Krzyknąłem, zaciskając się na nim mocno, wtuliłem się w niego, delikatnie drżąc. Nie poruszał się, czekał, aż się przyzwyczaję i rozluźnię. A gdy to nastąpiło, delikatnie zaczął się poruszać. Mimo iż bolało, było przyjemne, pojękiwałem w jego ucho coraz głośniej. On również mruczał pod nosem z przyjemności, byłem strasznie ciasny, czułem, jak rozpycha moje wnętrze. Przyspieszał ruchy, ja jęczałem coraz głośniej, wijąc się pod wpływem tych ruchów.  W końcu trafił w prostatę, krzyknąłem rozkosznie i nie wytrzymałem, doszedłem, brudząc siebie i jego nasieniem, zaciskając się na nim najmocniej jak umiałem. Wtedy i on mnie wypełnił z długim jękiem. Zmęczony opadłem w jego ramiona, oddychałem szybko, chaotycznie, moje serce biło bardzo szybko.  Pocałował mnie czule w usta, wyszedł ze mnie powoli, przytulając mnie nadal.
Wtedy zasnąłem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz